Józef Bajor z KamionkiJózef Bajor – mieszkaniec Kamionki, działacz społeczny, a obecnie emeryt. Od 1994 roku sołtys sołectwa Kamionka (łącznie VI kadencji) oraz od 1998 roku Radny Rady Gminy w Ostrowie. Oprócz tego Przewodniczący Komitetu Budowy Gazyfikacji Wsi Kamionka - II etap. Przed dwie kadencje był również Prezesem Straży Pożarnej w Kamionce.

W wolnych chwilach pasjonuje się pisaniem wierszy. Tworzone utwory są głównie odzwierciedleniem życia codziennego na wsi i powstałych sytuacji.

 

Najpiękniejsza miejscowość

Na próżno szukać piękna
I jeździć po świecie
Tak pięknej wsi jak Kamionka
Nigdzie nie znajdziecie.

Cała wieś ułożona
Na kształt czworoboku
Pośrodku wsi las sosnowy
Dodaje jej uroku

Od wschodniej strony Ruda
Knieją, borem, Zagaciem i
prywatnym lasem
Opasuje Kamionkę
Jak wojskowym pasem

Z północy na rubieży
Leszcze granic strzegą
Poczciwi gospodarze
Tam swój żywot wiodą.

Choć z nazwiska okrutni
Bo zwani katami
Lecz z każdym żyją w zgodzie
Z obcym z sąsiadami

Z zachodu ciągną lasy
Aż do Sandomierza
Pełno tam drzew prastarych
I dzikiego zwierza.

Dęby tam tak sędziwe
Że wojny pamiętają
A wokół dębów sosny
W pas się im kłaniają.

Gdzie nie gdzie buk samotny
Rozgląda się wkoło
A brzoza obojętna
Jej zawsze wesoło

Czy latem kiedy ptaki
Na głosy śpiewają
Czy zimą kiedy lasy
Śniegiem przyrastają.

Nocą w lesie coś ryknie
A czasem zawyje
Widać wiele tajemnic
Jeszcze ten las kryje.

Wieś Kamionka powstała
przed setkami laty
Założył ją szlachcic Polski
A, że był bogaty

Tu w Sandomierskiej Puszczy
Wielki gród budował
Gród był cały z kamienia
Liczną czeladź chował

Byli tu szewcy, krawce
Drwale, topornicy
Kowali żeś nie spotkał
Takich w okolicy

A trwała tutaj praca
Jak na litewskim dworze
Co go Mickiewicz opisał
We swoim utworze

Lecz kiedy przyszły wojny
Tatarskie watahy
Najpierw dwór opustoszał
Pospadały dachy

Potem czeladź uciekła
Kryjąc się po lasach
Niebezpiecznie przy dworze
było w owych czasach

I tak mijały lata
Dziesiątki wiek cały
A w puszczy gospodarstwa
Nowe powstawały

Bo pod naporem siekier
Puszcza się cofała
Swe prastare tereny
Wiosce oddawała

Choć potem jeszcze nieraz
Wojenna pożoga
Niszczyła i paliła
Wioskę ręka wroga

Lecz kto z wojny powracał
Dom własny budował
Swój trud i ciężką pracę
Bogu ofiarował

Dziś wieś odbudowana
Dom każdy murowany
Na mocnych fundamentach
Postawione ściany

 

Zaś tynkiem narzucone
Budynków fasady
Niektóre malowane
Dla większej parady

Dom kultury i kościół
Cmentarna kaplica
Nad tym wszystkim góruje
Przykościelna dzwonnica

A w niej dzwony potężne
Dźwięczne bo spiżowe
Znają wierni ich wydźwięk
Znają ich wymowę

Bo gdy kościelny z rozmysłem
A jednym sygnuje
Wiedzą, że czas na modły
Każdy się szykuje

Tak aby na msze zdążyć
Wysłuchać kazanie
A i w własnym sumieniu
Zrobić rozważanie

Lecz kiedy ich melodie
Usłyszysz w tercecie
Znak jest to nieomylny,
Że ktoś nas pożegnał na tamtym
świecie

Przed majestatem Bożym
Zdaje sprawozdanie
Głos dzwonów wtedy woła
Przyjmą dusze jego Panie

Gdyż był dobry człowiekiem
I ciężko pracował
I twego syna Panie
Na ziemi miłował

Głos dzwonów tak potężny
Wznosi się do góry
I wraca znów na ziemię
Odbity od chmury

Tworząc dźwięki tak piękne
Że człowiekowi zda się
Że zespół muzykantów
Gra obok na tarasie

Bo Ci co od nas odeszli
Dziś świętej pamięci
Gdy człowiek o nim wspomni
Łza się w oku kręci

Ile to ciężkiej pracy
W życiu wykonali
A zawsze mocni w wierze
I przy Bogu trwali

Dla nich dzwony te hymny
Piękne wydzwaniają
Bo już po raz ostatni
Z nami się żegnają

A potem tylko cmentarz,
Kamienna mogiła
Przypomina, że kiedyś
Ta osoba żyła

Z imienia i nazwiska
Napis o tym głosi
Przechodnia o modlitwę
Za swą duszę prosi.

 

Zaś rano kiedy słońce
Z nocnego snu wstaje
I łzy porannej rosy
Blaskiem swym wypija

A ptak zbudzony ze snu
Koncert swój zaczyna
I barwnym głosem śpiewa
Zdrowaś ty Maryja…

W tak piękne okolicy
Nadwiślańskim kraju
Żyjemy tu spokojnie
Jak u Pan w raju

A wiarę ojców naszych
Świętą szanujemy
Co dnia za wszelkie dobro
Bogu dziękujemy

A wroga propaganda
Nas tu nie przestrasza
Bo Polska to rzecz święta
To Ojczyzna nasza


Ku pokrzepieniu serc Waszych

Dziwne nastały, czasy dziwne obyczaje
Ten, kto ciężko pracuje to najmniej dostaje
Zaś lenie, obiboki lewe ręce mają
Za to, że nic nie robią nagrody dostają
Pijak dostał komputer, a leń zapomogę
A chłop zabrał ze sobą suchy
chleb na drogę
I cały dzień uczciwie i ciężko pracował
A wieczór jeszcze klęknął i Bogu dziękował
Za zdrowie, za opaczność, za wszelkich łask zdroje
Tak modląc się polecał Bogu dzieci swoje
Zaś trudy dnia sprawiły, sen go takim zastał
Gdy się ze snu otrząsnął dzień już nowy zastał
Leń pacierza nie mówił, wszystko go bolało
Kawa była niedobra, pieniędzy miał mało
Seriale w telewizji także go nudziły
Papierosy choć palił lecz dym tak nie miły
Że na wspomnienie o nich język kołkiem stawał
A wszystko to przez wójta, bo ten mało dawał
Pieniędzy by żyć wygodnie i w błogim dostatku
Tak myśląc o swych krzywdach zasnął na ostatku
Gdy się nazajutrz zbudził pęcherz mu dokuczał
Słonce wysoko stało, traktor w polu mruczał
I zeźlon rzekł do siebie niech się wszystko wali
Byle tym razem większą zapomogę dali
Tak to w mojej ojczyźnie kochanej się działo
Panie Boże, w tym kraju wszystko zwariowało
Bo po cóż tu pracować, kiedy darmo dają
Widać lenie, w tym kraju chyba rację mają

 

Powiat ropczycko-sędziszowskiPodkarpackie - przestrzeń otwartaUrząd pracy w Ropczycach

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - KRUS RopczyceLasovia - lokalna grupa działania ARiMR - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Ropczycach ePUAP system e-administracji do realizowania usług publicznych

Copyright © Urząd Gminy Ostrów
Realizacja StudioPixel.eu